środa, 31 grudnia 2014

Najlepsze premiery 2014 roku

W tym roku wyjątkowo często bywałam w kinie, lecz tylko niektóre filmy szczególnie utkwiły mi w pamięci. 



X-Men: Przeszłość, która nadejdzie 






W momencie pojawienia się końcowych napisów na ekranie, poczułam lekkie rozdrażnienie odnośnie ostatnich scen i nieścisłości fabuły z komiksem, jednakże szybko ono przeszło.  Film w całości był bardzo dobrze dopracowany, a McAvoy i Fassbender ponownie wzorowo zastąpili swoich starszych kolegów po fachu - Patricka Stewarta i Ian’a McKellen’a.









Interstellar






Muszę przyznać, ze tematyka filmu mnie kompletnie nie zachęcała, udałam się do kina tylko ze względu na reżysera – Christophera Nolana. I jak zwykle Brytyjczyk mnie nie zawiódł. Świetny scenariusz, wspaniała gra aktorka McConaughey’a, dobrze dopracowane efekty specjalne, a do tego wszystkiego muzyka skomponowana przez Hansa Zimmera. Czego chcieć więcej?








Miasto 44






Film, który dosłownie wbił mnie w fotel. Można mieć zarzuty do kreacji głównych bohaterów, jednak ukazanie powstania warszawskiego i historii ludzi w nich uczestniczących, wręcz miażdży psychikę. 










Igrzyska Śmierci: Kosogłos cz.1




Film ten nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jak te wyżej wymienione, lecz oglądało mi się go bardzo przyjemnie.  Muszę przyznać, że bardzo podobała mi się gra Josh’a Hutcherson’a. Co prawda na ekranie nie pojawiał się zbyt często, jednak miło popatrzeć, jak mały chłopiec z „Mostu do Terabithii” zmienia się w bardzo dobrego, dojrzałego aktora :)
Jednak najbardziej z filmu zapamiętam piosenkę „The Hanging tree”, śpiewaną przez Katniss (Jennifer Lawrence), która nucę pod nosem do dziś. 







Hobbit:  Bitwa Pięciu Armii 





Nie wybaczyłabym sobie gdybym nie poszła na najnowszego Hobbita do kina. Film, jednakże mnie zawiódł. Dialogi wydawały mi się bardzo denne, a efekty specjalne sztuczne. W pewnym momencie zastanawiałam się czy na pewno oglądam film wyreżyserowany przez Peter’a Jackson’a. Wielki sentyment do poprzednich części oraz "Władcy Pierścieni" zmusił mnie, jednak do dodania tego filmu na moją listę.









Życzę Wam udanego Sylwestra i oczywiście roku obfitego w filmowe emocje!  

wtorek, 30 grudnia 2014

Disney = Marzenia

80% ludzi po szesnastym roku życia uważa, że jest za stara na bajki, że są zbyt dojrzali by je oglądać, że Disney ukazuje tylko odrealniony świat dla dzieci.

Nawet nie zdają sobie sprawy, jak bardzo się mylą…

Podstawą Disneya są M A R Z E N I A. Niestety w dzisiejszym, bardzo szybkim trybie życia o nich zapominamy. Wstajemy rano idziemy do szkoły/pracy/na uczelnię, wracamy, siadamy przed monitorem komputera bądź telewizora, nie myśląc nawet o tym co zrobiliśmy lub chcemy zrobić.




Gdy wybrałam swój  kierunek studiów to spotkałam się z wieloma opiniami typu: „nie idź tam,  nie będziesz miała potem pracy”,  „musisz iść na studia ścisłe, nieważne, że jesteś humanistą, nieważne, że nie będzie Ci się to podobało, ważne, że będziesz miała forsę”, „nikt nie zdobył fortuny dzięki bujaniu w obłokach” .

Nie jestem jednak osobą, która potrafiłby robić całe życie coś czego nie lubi, tylko dlatego, że jest to rzekomo „opłacalne”.  Przede wszystkim nie zapominam o marzeniach.






Walt Disney był osobą, dla której marzenia były priorytetem. Mimo że pochodził z ubogiej rodziny, miał problemy z koncentracją, a na swojej drodze spotkał wielu ludzi, którzy odradzali mu ciągłe rysowanie dziwacznych postaci, to nigdy nie zrezygnował ze swojego planu na życie. Początkowo żadne znane studio nie chciało go zatrudnić do pracy, więc pierwsze swoje „laboratorium” założył w garażu stryja. Aktualnie wytwórnia Disneya jest jedną z najbardziej dochodowych spółek filmowych na świecie. Można? Można!









Mam nadzieję, że i Wy nigdy nie zapomnicie o swoich marzeniach, i nie będzie funkcjonowali na zasadzie „praca-dom-praca”. Róbcie w życiu to co lubicie, nawet jeśli wszyscy Wam tego odradzają.

Bo bycie dorosłym nie oznacza rezygnacji z marzeń ;)

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Ścieżki dźwiękowe, które Cię oczarują

Wielu z nas oglądając filmy nawet nie zdaje sobie sprawy, jak ważną rolę w filmie odgrywa muzyka. To właśnie ona wprowadza widza w odpowiedni nastój.

 Bo czym byłaby scena, w której Darth Vader wkracza na pokład Gwiazdy Śmierci bez pobrzmiewającego w tle Marszu Imperialnego?

Star Wars (John Williams)


Zdarzyło się wam kiedyś, że mieliście ochotę przenieść się do świata ukazanego na ekranie za sprawą właśnie wspaniałej muzyki? Mi tak, oglądając „Opowieści z Narnii”.

Opowieści z Narnii: Książę Kaspian (Harry Gregson-Williams)


 Ścieżka dźwiękowa może też wprowadzić widza w ogromny niepokój i uczucie strachu. Tak jest w przypadku „Szczęk”.

Szczęki (John Williams) 

Na pewno zdarzyło się wam, chociaż raz płakać na filmie. I choć z całych sił staramy się powstrzymać przed uronieniem łez w kinie, przy znajomych, to dobrze dobrana muzyka sprawia, iż przegrywamy tę walkę. 

Gladiator (Hans Zimmer, Lisa Gerrard)

W filmach przygodowych ważną cechą jest muzyka, która sprawi, że sami zapragniemy przeżyć  wydarzenia, które spotykały bohaterów oraz doda nam mnóstwa energii. 

Piraci z Karaibów (Hans Zimmer)

Hobbit: Niezwykła Podróż (Howard Shore)


W filmach, gdzie jedną z głównym ról odgrywa broń odpowiednia muzyka jest wręcz konieczna, aby oddać charakter scen.

Ojciec Chrzestny (Nino Rota)

James Bond: Casio Royale (David Arnold)

Mission: Impossible (Danny Elfman, Lalo Schifrin)


Zdarzają się nawet przypadki, gdzie soundtrack był o wiele lepszy od filmu, na przykład „Aleksander”, do którego muzykę  skomponował Vangelis.

Aleksander (Vangelis) 

 A na koniec mam dla Was jeszcze kilka interesujących soundtracków :)

Ostatni Mohikanin (Trevor Jones)

Król Artur (Hans Zimmer)

Amelia (Yann Tiersen) 

Mroczny Rycerz (Hans Zimmer)

X-Men: Pierwsza klasa (Henry Jackman)

Interstellar (Hans Zimmer)


Do usłyszenia! 




niedziela, 28 grudnia 2014

Pierwsza randka z kinem


Każda miłość ma swoje początki, moja zaczęła się od obejrzenia "Gwiezdnych Wojen".



Co prawda filmu tego nie obejrzałam w kinie, lecz w domu, jednakże od momentu, gdy na ekranie pojawiły się końcowe napisy zaczęłam fascynować się światem kinematografii. 
Pewnie każdy z Was mniej więcej wie o co chodzi w całej sadze, dlatego nie będę przybliżać fabuły :)
Faktem jest, że ta seria wyreżyserowana przez Georga Lucasa wprowadziła rewolucję w dziedzinie efektów specjalnych. I choć dziś oglądając “Nową nadzieję” uśmiechamy się pod nosem, gdyż wszystkie stwory, statki i planety wydają nam się sztuczne to ówcześnie były powodem do zachwytów. 
Lucas, jako pierwszy wykorzystał kamerę sterowaną ruchem, ukazał także trójwymiarowe modele obiektów oraz zastosował zaawansowane efekty np. przy eksplozji gwiazd. To wszystko sprawiło, iż reżyser otrzymał Oscara w kategorii efektów specjalnych oraz założył własną firmę Industrial Light & Magic.


Druga trylogia Gwiezdnych Wojen była dla Lucasa okrutnym przebudzeniem ze wspaniałego, galaktycznego snu. Reżyser spotkał się z falą krytyki, aktorzy, którzy grali główne i drugoplanowe role doczekali się Złotych Malin(przeciwieństwo Oscarów). 
Lecz nawet wtedy saga nie straciła swoich fanów, i mimo że od premiery Nowej Nadziei minęło 37 lat, to na zlotach fantastyki wciąż można ujrzeć dziesięciolatków, którzy z zapałem wymachują mieczami świetlnymi. 


Wszystkich, którzy jeszcze nie oglądali gwiezdnej sagi gorąco do tego zachęcam.
A póki co z niecierpliwością czekam na premierę siódmej części, czyli Przebudzenie Mocy.

I niech moc będzie z Wami!