środa, 29 kwietnia 2015

Zlot Czarownic

W wielu filmach możemy napotkać motyw czarownic. Są one obecne zarówno w horrorach, jak i bajkach dla dzieci. Dawniej kobiety te były kojarzone wyłącznie ze złem i brzydotą, dzisiaj obraz ten diametralnie się zmienił. Czarownice w filmach często stoją też po stronie pozytywnych bohaterów. A jeśli reżyser zdecyduje się już ukazać ją, jako negatywną postać, zwykle wcześniej ukazuje momenty z przeszłości kobiety, które sprawiły, że zboczyła ze ścieżki dobra. 





Hermiona Granger
Zapewne nikomu z Was nie trzeba przedstawiać tej młodej czarownicy znanej z sagi o Harrym Potterze. Dziewczyna oczywiście stoi po stronie dobra. Czary umożliwia jej różdżka, którą każdy czarodziej nabywa przed udaniem się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Hermione cechuje niezwykła inteligencja i odwaga, którą wykorzystuję w walce ze złem. 










Maleficent
Maleficent z filmu Czarownica zostaje ukazana w zupełnie w innym świetle, niż w bajce o Śpiącej Królewnie. Reżyser próbuje ukazać dobroć w sercu czarownicy. Widzom ukazana zostaje przeszłość młodej dziewczyna, która miała ogromny wpływ na jej dalsze postępowanie względem Aurory. Poniekąd film usprawiedliwia Maleficent i po obejrzeniu go już nikt nie uważa czarownicy za czarny charakter. 













Malficent
Maleficent znana z bajki zdecydowanie różni się od tej z wersji filmowej. Nie ma w niej krzty dobra. W życiu kieruje się tylko zemstą i robi wszystko, aby jej dokonać.






Morgana 
Postać z legend o Królu Arturze i rycerzach okrągłego stołu. Świetnie ukazana w serialu fantasy "Merlin". Widz poznaje Morganę, jako dobrą, pełnią empatii i ciepła podopieczną króla Uthera. Z czasem jednak dziewczyna odkrywa w sobie magię, którą gardzi całe królestwo. Morgana ostatecznie przechodzi na stronę zła i staje się największym zagrożeniem dla Camelotu oraz Artura.










Zła Królowa 
Pierwowzór wszystkich disneyowskich czarownic. Przesiąknięta złem, zazdrością i nienawiścią Zła Królowa próbuję z wszystkich sił zabić Śnieżkę, aby znów być najpiękniejszą kobietą w krainie. 












Sabrina
Sabrina to nastoletnia czarownica, która dopiero poznaje tajniki magii. dziewczyna bardzo często wpada w różne tarapaty, a wyjść z nich pomagają jej ciotki oraz kot Salem. 












Czarownica
Czarownica z Tajemnic lasu najbardziej na świecie pragnie młodości i wiecznego życia. Wykradziony z jej ogrodu owoc zapewniający owe walory zostaje ukradzione. W ataku złości rzuca klątwę na dom złodzieja. Z czasem Czarownica postanawia zrzucić czar. Tak właśnie zaczyna się przygoda dzięki, której główne postaci z baśni poznają się na leśnych ścieżkach. A wszystko za sprawą właśnie Czarownicy.












Biała Czarownica 
To właśnie za jej sprawką Narnię na parę lat zmieniła się w lodową krainę. Za swojego największego wroga uważa Aslana, czyli prawowitego władcę Narnii. Jej jedynym i największym lękiem jest przypowieść o Czterech Tronach w Ker-Paravel.














Bellatriks Lestrange
Na koniec chyba najbardziej z okrutnych czarownic. Nawet jak na Śmierciożercę była bardzo żadna krwi. Nienawidziła wszystkiego co miało nawet najmniejszy związkiem z mugolami i światem niemagicznym. Była bardzo inteligentna przez co zajmowała wysoką pozycję. Innych czarodziejów i stworzenia magiczne traktowała z pogardą i wyższością. Była bardzo dobrze wykwalifikowaną czarownicą, jednak najlepsza była w pojedynkach.

wtorek, 14 kwietnia 2015

Tajemnice lasu

Into the woods, and out of the woods, and home before dark

Wczoraj obejrzałam film, do którego od dłuższego czasu się zabierałam. I mimo że minęły już 24h od momentu wyświetlenie końcowych napisów, to wciąż nie wiem co o nim myśleć. A mowa o Tajemnicach lasu.


Podstawowe dane: 
Data premiery w Polsce: 13.02.15r.
Reżyser: Rob Marshall 
Scenariusz: James Lapine
Główna obsada: Meryl Streep, Anna Kendrick, Emily Blunt, Chris Pine, Johnny Depp, James Corden

Parę słów o samym filmie: 
Tajemnice lasu są musicalem fantasy z domieszką komedii. Jako że kocham musicale to byłam bardzo hmm napalona na ten film, zwłaszcza, że bohaterami są postaci z baśni, które także uwielbiam. Film został stworzony na postawie broadway'owskiego musicalu z lat 80 o tym samym tytule. 

Zarys fabuły:
W filmie ukazane zostaje jak losy głównych bohaterów baśni zostają ze sobą połączone w jedną spójną całość. Roszpunka chcąca wolności, Kopciuszek chcący iść na bal, rodzina chcąca mieć dziecko i Jack chcący zachować swoją krowę. Wszystkie te życzenia prowadzą to jednej postaci - Czarownica. To ona nakazuje rodzinie piekarzy udać się do lasu i odnaleźć potrzebne przedmioty do stworzenia eliksiru odmładzającego. Po wykonaniu zadania Wiedźma miała zdjąć klątwę z domu małżeństwa, dzięki czemu mogli doczekać się potomka.   

The cow as white as milk                                                                                      
The cape as red as blood                                                                             
The hair as yellow as corn                                                                         
The slipper as pure as gold                                                                            

Krowę białą jak mleko
Pelerynę czerwoną jak krew
Włosy żółte jak kukurydza
Pantofelek czysty jak złoto

Jak możecie się domyślić przedmioty opisane w rymowance należą do postaci z baśni. I właśnie w ten sposób losy bohaterów splatają się. Jednak las kryję więcej tajemnic niż tylko tę jedną. Ale, żeby się tego dowiedzieć to musicie obejrzeć film :)

Muzyka: 
Jako, że jest to musical to należy ocenić muzykę. Piosenki i główne ścieżki melodyczna przewijająca się przez cały film są niezwykła! Łatwo wpadają w ucho i idealnie pasują do magicznej konwencji filmu. A to wszystko za sprawą Stephen'a Sondheim'a. Zresztą posłuchajcie sami :)






Twórcy:
Reżyserią filmu zajął się Rob Marshall, dla którego musicale to żadna nowość. Chicago czy Nine to jego dzieło. W sumie nie mam co zarzucić Marhallowi. Aktorzy byli dobrze poprowadzeni. Wszystko tworzyło sensowną całość.
Scenariusz do filmu napisał James Lapine i podobnie jak Marshall wykonał kawał dobrej roboty. Rymowanki, które często można było usłyszeć z ust bohaterów były zabawne i świetnie skonstruowane. Dialogi również posiadały dozę komizmu.
Jedną z zabawniejszych scen filmu jest moment, w którym dwóch braci z rodziny szlacheckiej śpiewa o swoich wybrankach serca jednocześnie spierając się, który ma gorzej.
Efekty specjalnie również na dobrym poziomie. Nie ma ich przesadnie dużo. Z umiarem.


Obsada:
Wystarczy przeczytać nazwiska aktorów występujących w filmie, aby stwierdzić, że jest na wysokim poziomie. Meryl Streep w roli Czarownicy sprawdziła się fenomenalnie. Za co zresztą dostała nominację do Oscara.
I mimo że jestem już powoli znudzona faktem, iż wszystkich filmowych dziwaków gra Johnny Depp to muszę przyznać, ze Wilk, którego grał miał swój urok.
Młodsza część obsady może być dumna ze swoich występów. Daniel Huttlestone kolejny raz (można go także zobaczyć w Nędznikach), że nie tylko jest dobrym śpiewakiem, ale i aktorem. Podobnie jak jego równie młoda koleżanka z planu Lilla Crawford, dla której to był filmowy debiut.
Po filmie zdecydowanie James Corden zostanie bardziej zapamiętamy. Sprawdził się bardzo dobrze w roli piekarza. Choć osobiście wolałam go jako lektora całego filmu, gdy spokojnym, niskim głosem opowiada o losach bohaterów.


Ocena końcowa:
Wydaje się, że film nie ma żądnych minusów, że wszytko jest dobrze dopracowane, Jednak całościowo jest po prostu nijaki, Ratują go jedynie melodyjne piosenki i Meryl Streep. Miałam problem jaką notę przyznać temu filmowi. Ostatecznie zdecydowałam się przyznać

7/10

niedziela, 12 kwietnia 2015

Dynastia Tudorów

Tak. Przyznaję się. Jestem serialoholikiem. Oglądam mnóstwo seriali, często przez to zarywając noce. No, ale jak można dobrowolnie wyłączyć na przykład Grę o Tron?

Dziś chciałabym Wam przybliżyć jeden z wielu seriali emitowanych w Polsce na kanale HBO (oryginalnie stworzony przez BBC), który powstał jeszcze przed wspomnianą wyżej Grą o Tron, a mam na myśli Dynastię Tudorów. 



Akcja serialu rozgrywa się na przełomie XV i XVI wieku, kiedy to Anglią rządził król Henryk VIII. Jak pewnie wiecie owy władza jest znany z tego, że lubił zmieniać żony co spowodowało założenie anglikanizmu, który do dziś jest czołową religią w Wielkiej Brytanii. 

Serial skupia się na miłosnych perypetiach Henryka oraz przybliża widzom skrupulatnie każdą z jego pięciu żon. Polityka i gospodarka państwa są jedynie tłem dla głównych wątków. 

Tudorzy rozpoczynają się od momentu, w którym to Henryk VIII jest w nieszczęśliwym i niedobranym związku małżeńskim z uwielbianą przez poddanych Katarzyną Aragońską. Z powodu wielu intryg i spisków król poznaję Annę Boleyn, w której się zakochuje. I właśnie od tego momentu zaczynają się wszystkie problemy na dworze.


Twórcy seriali starali się także ukazać obyczaje dworskie, które wtedy panowały. Reżyser zadbał o najmniejsze szczegóły i tak widzimy wiele egzekucji, a trzeba przyznać, ze zdarzały się one w tamtych czasach bardzo często.

Trzeba przyznać, że saga ta nie nadaje się dla ludzi delikatnych, którzy nie lubią, gdy na ekranie przelewa się zbyt dużo krwi. Poderżnięte gardła, ścinanie głów, ćwiartowanie, torturowanie, podpalanie, wszystko w to w Tudorach jest czymś normalnym, co zdarza się w każdym odcinku.


Gdy ogląda się serial ma się wrażenie, że projektanci i charakteryzatorzy musieli żyć w tamtych czasach, gdyż wszystko jest odwzorowane z dokładną precyzją. 

Stroje, które noszą na sobie aktorzy są idealnie ukazują modę XV/XVI wieku, zdecydowanie projektanci zasłużyli na nagrodę Emmy, którą otrzymali za swoje zasługi.



Mimo że znałam historię i wiedziałam jak wszystko się skończy to serial i tak trzymał mnie w napięciu i nie mogłam się doczekać kolejnego odcinka. 

Co zaś tyczy się obsady, moim zdaniem była dobrana idealnie. Każdy z aktorów perfekcyjnie wcielił się w daną postać historyczną. Mnie jednak najbardziej urzekła Natalie Dormer (możecie też znać z Gry o Tron), która zagrała Annę Boleyn. Jej uroda i specyficzna maniera grania idealnie pasowały do przebiegłej, perwersyjnej i pełnej pasji angielskiej królowej.


Wszystkim, którzy lubią seriale historyczne gorąco polecam Dynastię Tudorów. Nie pożałujecie. 

środa, 8 kwietnia 2015

Jeden dzień

Większość ludzi twierdzi, że książka zawsze jest lepsza niż jej filmowa adaptacja. Ale co jeśli książka jest niesamowitym chłamem, a film zrobiony naprawdę porządnie? 









VS







Dziś chciałabym porównać wersję książkową i filmową melodramatu Jeden dzień
Scenariusz do filmu powstał na podstawie właśnie książki, której twórcą był David Nicholls. 

Na wstępie muszę powiedzieć, że żadna z wersji nie przypadła mi do gustu. Historia mnie nie zachwyciła, postaci nie urzekły. Ogółem nic specjalnego. Dobry materiał na letnie dni, kiedy najczęściej szukamy czegoś "lekkiego". 

Cały cykl corocznych spotkań głównym bohaterów rozpoczyna się w dniu ukończenia przez nich Uniwersytetu. Oboje ruszają w wir pracy. Emma od zawsze marzyła o wydaniu własnej książki, niestety początki jej kariery wyglądały zupełnie inaczej, niż się spodziewała. Dexter zaś sam nie wiedział czego chciał. Był przystojny, przebojowy, zabawny. Ostatecznie skończył w show biznesie. Niestety Dexter poznał też ciemną stronę tej pracy, czyli alkohol, narkotyki, przelotne romanse i wiecznie obecne media. 
Mimo problemów z jakimi spotykają się główni bohaterowie, co roku, a dokładnie 20 lipca spotykają się w wyznaczonym miejscu. 
Dextera i Emmę spotyka wiele różnych przygód, poważnych związków, które zostają szczegółowo opisane na kartach książki.

UWAGA SPOILER 

Ostatecznie przyjaciele zostają parą. I to nawet szczęśliwą, mimo swoich tak odmiennych charakterów. 
Nie jest to jednak jedna z tych powieści, które kończą się słodkim zdaniem "i żyli długo, i szczęśliwie", gdyż Emma jadąc rowerem zostaję potrącona przez samochód i ginie... 

Czy film dobrze ukazał historię zawartą w książce? 
Moim zdaniem tak. Oczywiście, niektóre elementy zostały ominięte, niektóre zmienione, jednak są to tylko szczegóły. Postaci został dobrze odwzorowane. Aktorzy idealnie dobrani, tak samo jak kostiumy czy charakteryzacja. 

Niestety film, jak i książka, nie ma w sobie nic nadzwyczajnego. Jest to adaptacja w stylu "obejrzę i za dwie godziny zapomnę". 
Jak wspomniałam wcześniej, film ten nadaje się idealnie na letnie wieczory, gdy chcemy się odprężyć w towarzystwie przyjaciółek. Facetom raczej nie przypadnie do gustu :)



Film czy książka?
Mimo mojej miłości do filmów muszę przyznać, że w tym wypadku wygrywa książka. 

wtorek, 7 kwietnia 2015

Kreskówki dzieciństwa

Chyba widziałem kotecka! 
                                                          ~ Tweety

Każdy z nas na pewno miło wspomina kreskówki, które z namiętnością oglądał w wieku
przedszkolnym..
Ja byłam dzieckiem, które nie przepadało za Dobranockami. Nie lubiłam Smerfów, a Muminki mnie przerażały, no dobra, Gumisie były wyjątkiem, uwielbiałam je!

Ja i moja siostra byłyśmy pokoleniem, które wychowało się na starym, dobrym Cartoon Network (szkoda, ze teraz wszystkie porządne kreskówki zniknęły z ramówki stacji i teraz można je ewentualnie zobaczyć na Boomerangu). Niestety do Disneya (tak, wtedy na tym kanale leciały jeszcze BAJKI, a nie seriale dla nastolatek) nie miałyśmy dostępu i tylko okazjonalnie u Dziadka i Babci udało mi się obejrzeć Kim Kolwiek czy Nowe Szaty Króla.



Zdecydowanie moją ulubioną kreskówką był Scooby Doo, lecz nie ta najstarsza wersja, tylko ta wyprodukowana w 2002 roku - Co nowego u Scooby'ego?. Nawet do dziś zdarza mi się nucić intro serialu, które niesamowicie wpada w ucho. I choć każdy odcinek miał ten sam zarys - zapoznanie się z problemem, nieudana początkowa próba złapania, genialny plan Freda, Kudłaty i Scooby, jako przynęta, Scooby chrupki, ucieczka przy akompaniamencie skocznej melodii, przypadkowe złapanie duchów, potworów itp., którzy ostatecznie okazują się ludźmi w maskach, to i tak każdy odcinek oglądałam z zapartym tchem. 


Flinstonowie to zdecydowanie bajka, która kochałam oglądać, zarówno serial, jak i pełnometrażowy film. Rodzice włączali mi tę kreskówkę zawsze, gdy miałam zły humor, bo potrafiła mnie rozbawić i dzięki niej zapominałam na co właściwie byłam zła. 


Depresyjny, mroczny, przerażający, obfity w dziwne masochistyczne poglądy, a jednak tak uwielbiany przez ludzi na całym świecie, czyli Rodzina Addamsów! Ojjj tak, rodzice zabraniali mi oglądać tej bajki, ale ja i tak ich nie słuchałam, i gdy tylko wychodzili z pokoju to z powrotem na nią przełączałam. Tak jak w przypadku Scooby'ego Doo mamy tu do czynienia z świetnym intro, które pamiętam i nucę do dziś!

Nie jestem pewna czy ten serial leciał na CN, czy na innej stacji, ale nie wątpliwie go ubóstwiałam. Co prawda jak zaczęłam rozumieć poruszane problemy w tek kreskówce miałam więcej niż 6 lat, ale i tak mogę go śmiało zaliczyć do ulubionych bajek dzieciństwa. Mowa oczywiście o Aparatce. Poruszane w nim były typowe problemy, które spotykają każde nastolatki, pierwsza miłość, kłótnie przyjacielskie, problemy z rodzicami, nie zdane egzaminy itp. Niestety ten serial uformował mi w głowie wizję szkoły, której się spodziewałam. Jakież było moje niezadowolenie, gdy okazało się, że w mojej podstawówce nie ma szafek na korytarzach, szatnie od wf-u nie mają pryszniców, a stołówka szkolna jest tylko dla wybrańców. 

Każdy w swoim życiu miał taki okres, że chciał być tajnym agentem, No może nie wszyscy, ale większość. Na mnie przyszedł taki etap po obejrzeniu Odlotowych agentek. Pamiętam, że zawsze utożsamiałam się z Alex, bo kochała sport, miała mnóstwo energii i było lekko nieogarnięta. Oczywiście zabawa w agentki wiązała się też z odpowiednim wyposażeniem i takim sposobem pudry mamy szybko ginęły (no bo przecież trzeba było się jakoś skontaktować z Jerrym!) szminki miały starte końce (bo przecież w nich był ukryty laser, który przetnie wszystko), a w plecakach szybko robiły się dziuryo zdartych kolanach już nie wspomnę, bo co to dla tajnej agentki wspiąć się na drzewo? Drobnostka!  

Ostatnią bajką, jaką dziś przywołam (niestety) będzie seria Zwariowanych Melodii (Looney Tunes). Bohaterami tych kreskówek były takie postacie jak Królik Bugs, Kaczor Daffy, Porky, Tweety i Sylwester, Struś Pędziwiatr i Kojot, Speedy Gonzales, Diabeł Tasmański itd. Mimo że w tych bajkach nie było za dużo tekstu i opierały się głównie na pogoni jednych bohaterów za drugimi to i tak trafiły do mojej czołówki. Poza tym, kto nie oglądał Kosmicznego meczu z udziałem tych bohaterów? 

Było jeszcze wiele, wiele więcej bajek, które lubiłam oglądać w dzieciństwie niestety nie starczyłoby miejsca, żeby je wszystkie tu przytoczyć. Wymienię jednak tytuły kreskówek, które trafiły na mój TOP. 
  • Dom dla zmyślonych przyjaciół Pani Foster 
  • Atomówki
  • Jetsonowie 
  • Młodzi Tytani 
  • Tom i Jerry
  • Magiczny autobus 
  • Świat według Ludwiczka 

sobota, 4 kwietnia 2015

Marzyciel

Marzyciel, czyli film, który mnie oczarował. 

W skrócie jest to opowieść o Jamesie Barrie, pisarzu, który dzięki pewnej rodzinie został zainspirowany do napisania przygód o Piotrusiu Panie. 




W filmie nie oczarowała mnie fabuła, kostiumy czy muzyka (za która Kaczmarek dostał Oscara), lecz sama postać Barriego, w którą fenomenalnie wcielił się Johnny Depp.




Pisarz przez cały swój film śmiało wyraża swoje poglądy, z którymi zgadzam się w 100%. I tu docieramy do mojego ulubionego słowa, czyli MARZYĆ.

Wiele osób w ciągu mojego życia zdążyło mi już powiedzieć "dorośnij". Lecz czy to grzech, że w wieku 20 lat nie myślę jeszcze o dzieciach, stałej pracy czy kredytach? Prawda, żyję marzeniami. Marzeniami, które wydają się wręcz abstrakcyjne, ALE żadne nie jest nie do spełnienia.

Barrie pokazuje, że to właśnie siła marzeń i fantazji napędza człowieka do pokonywania największych życiowych trudności. Pisarz był człowiekiem, któremu także wielokrotnie zarzucano dziecinność, bo nie przystoi DOROSŁEMU mężczyźnie mówić wciąż o jakieś Nibylandii, wróżkach, syrenach czy  przebierać się za Indian.



Pisarz jednak nie przejmował się opiniami innych, był sobą.
To jest właśnie problem wielu ludzi, robią w swoim życiu to czego oczekują od nich inni, to co wypada, boją się zdania obcych. A to błąd. Nie pozwólmy by wytarte reguły decydowały o naszym życiu.

Nie mylmy też dziecinności z wyobraźnia. Co innego jak człowiek nie potrafi załatwić najprostszej sprawy w urzędzie i dzwoni wiecznie po pomoc do rodziców, a co innego jak opowiada dzieciom piękne historie wymyślone na poczekaniu.

Nie bójmy się żyć marzeniami. Zwykle, gdy wkraczamy w wir DOROSŁOŚCI, znajdujemy stałą, dobrze płatną pracę, mieszkanie w centrum miasta, to zapominamy o naszych głęboko skrytych marzeniach, albo co gorsza, boimy się ich spełnić!


Pamiętajmy, że życie ma się tylko jedno, nie odkładajmy marzeń na dalszy plan. A przede wszystkim bądźmy sobą, nawet jeśli oznacza to bycie "dziecinnym". 

 Wszystkim z bujną wyobraźnią (i nie tylko) polecam oczywiście film Marzyciel oraz lekturę Piotrusia Pana


Broadway!

Prawda, temat ten nie jest związany z filmem, ale muszę napisać choć jedną notkę o
B R O A D W A Y ' u 

Broadway to oczywiście zespół teatrów, które znajdują się w Nowym Jorku. I właśnie tam zwykła historia przeistacza się w cudowne widowisko pełne muzyki, tańca i kolorowych świateł.

Ekipa "Aladyna" wykonująca utwór "Arabska noc"

Początki Broadway'a sięgają XVIII wieku, wtedy na deskach teatru wystawiano głównie sztuki Szekspira. 
Pierwszy musical można było dopiero oglądać w kolejnym stuleciu, a było nim dzieło "The Black Crook". 
Wnętrze Park Theatre z XVII wieku

Broadway w celu zaciągnięcia jak największej ilości publiczności do współpracy zaprasza gwiazdy kina. Takim sposobem na scenie można było zobaczyć m.in. 
Emme Stone w Cabarecie 


Neila Patricka Harrisa m.in. w Hedwig and The Angry Inch (za którą dostał Tony Award)  


Larry'ego Davida w Fish in the Dark 


Carey Mulligan & Bill'a Nighy w Skylight 


Vannesę Hudgens w Gigi


Wiele gwiazd zyskało dzięki Broadway'owi ogromną popularność, należą do nich m.in. Carly Rae Jepsen, Hugh Jackman, Lea Michele, Matthew Morrison, Idina Menzel.

Ekipa Kopciuszka prezentująca się na Tony Awards 2013









Co roku rozdawane są nagrody Tony Award, które przyznawane są reżyserom, aktorom itp. prezentujących swe talenty na Broadway'u. Gala jest transmitowana przez amerykańską telewizję i oglądana przez miliony ludzi. Mówi się, że Tony jest odpowiednikiem filmowych Oscarów. 





 Na Broadway'u liczy się przede wszystkim jedno -  talent. Aktorzy występujący na deskach tych  teatrów muszą nie tylko wyśmienicie grać, ale i  śpiewać oraz tańczyć. Nie spotkamy tam  bylejakości, wszystkie przedstawienia są dokładnie  dopracowane. 







Aktorzy Anything Goes na Tony Awards 2011

Obecnie na Broadway'u jest wystawianych kilkadziesiąt musicali, począwszy od Króla Lwa przez Upiora w Operze kończąc na Wicked.

Więcej informacji można znaleźć TU.





środa, 14 stycznia 2015

Podróż po magicznych krainach

Druga gwiazda na prawo, i prosto, aż do poranka

Tak Piotruś Pan wytłumaczył Wendy drogę do Nibylandii, krainy WIECZNEGO dzieciństwa, marzeń i wyobraźni. Można tam spotkać syreny, wróżki i groźnych piratów. Lecz uwaga to Nibylandii trafiają wyłącznie Ci, którzy posiadają w i a r ę. 


Któż z nas nie chciałby być wiecznie młody i żyć beztrosko od rana do wieczora?

Ale może macie ochotę udać się do innej krainy, co powiecie na równie malowniczą i tajemniczą Krainę Czarów


Możecie tam wpaść na herbatę do Szalonego Kapelusznika i zająca, napotkać gąsienice palącą fajkę, która z pewnością karze wam recytować wierszyk oraz znikającego kota z Cheshire. Pamiętajcie, aby nie zaglądać do Królowej Kier, inaczej szybko stracicie głowę...

Jeśli kiedykolwiek natraficie na wielką szafę na futra to zwróćcie uwagę czy ma koniec, bo możecie przez przypadek trafić do Narnii




Fauny, centaury, minotaury, potrafiące mówić zwierzęta, syreny, jednorożce, to tylko niektóre z gatunków zamieszkujących, stworzoną przez lwa Aslana Narnię. 







Kraina do niedawna była owładnięta wieczną zimą, na szczęście dzięki odwadze rodzeństwu Pevensie w Narnii znów można cieszyć się ciepłem i beztroską. Tak, wspanialszych władców Ker-Paravel nigdy nie widziało. 




A może są wśród nas fani elfów, hobbitów i potężnych czarodziejów, którzy z chęcią przenieśliby się do Śródziemia?



Śródziemie nie jest całym światem, to tylko pewien kontynent, w elfim języku nazywany Endor.







Wschodnia ćwiartka, Bag End znajdujące się w regionie Shire, zamieszkiwane było główne przez hobbitów, w tym Bilba i Froda. Na pewno ucieszą się z waszej gościny i poczęstują was pysznym jedzeniem, którego mają pod dostatkiem :)


Polecam wybrać się do Rivendell, siedziby elfów, dom Eldrona. Na terenie domostwa można było zwiedzać piękne ogrody, tarasy oraz wielkie sale wewnątrz wielkiego pałacu.



Z Śródziemia przenosimy się do brutalnego Westeros.


Najbardziej specyficzną rzeczą w tej krainie są bardzo długie pory roku, które trwają po kilka lat. Nie bez powodu Starkowie wciąż powtarzają sławne zdanie Winter is coming, gdyż zimy są tam wyjątkową mroźne i okrutne. 
Radzę też nikomu nie wybierać się Za Mur, bo może już nigdy stamtąd nie wrócić. 

Teraz przeniesiemy się do deszczowej Anglii, a dokładnie do miejsca, które nie jest dostępne dla mugoli - Hogwart.


Nie łudźcie się, listu z Hogwartu już nie dostaniecie, ale może przy odrobinie szczęścia zaprzyjaźnicie się z jakimś czarodziejem, który oprowadzi Was po zamku. A jest co zwiedzać!
Wielka Sala, Pokój Życzeń, Łazienka Jęczącej Marty, Biblioteka, a nawet Lochy mają swój urok. Uwaga na ruchome schody, rzeczywiście lubią utrudniać życie uczniom...

I na dziś to tyle zwiedzania, każda wycieczka musi się kiedyś skończyć. Do zobaczenia!