piątek, 9 stycznia 2015

Zaśpiewajmy piosenkę!

Make'em laugh!
Make'em laugh!
Don't you know everyone wants to laugh?

Słowa te śpiewał przed paroma laty fenomenalny Donald O'Connor w Deszczowej piosence.
Tego przezabawnego Amerykanina zapewne doskonale kojarzą nasi dziadkowie, ponieważ szczyt jego kariery przypada na lata 50, kiedy to musical nie był kojarzony z kiczem...


Aktualnie większości ludziom musicale kojarzą się wyłącznie ze sztucznością. Naciągane sceny, w których 300 osób zna tekst piosenki i układ taneczny, wyrażanie swych uczuć za pomocą ballady, lekka tematyka, przesłodzone zakończenie. Tak, to są tylko stereotypy. Stereotypy, które trzeba obalić. 
Nie każdy film muzyczny przypomina, te które każdy z nas kojarzy sprzed paru lat, jak surrealistyczny High School Musical czy Camp Rock. 

O fenomenie i wzroście jakości musicali może świadczyć to, iż motywem przewodnim Oscarów w roku 2013 był właśnie MUSICAL.





Ekipa aktorska Nędzników, 
 prezentująca na scenie piosenkę "One Day More",
 w czasie rozdania Oscarów w 2013 roku. Film na tej gali został
 uhonorowany trzema statuetkami oraz owacjami na stojąco.     





Jasne, można nie lubić musicali. Można się z nich śmiać. Oczerniać. Opisywać je za pomocą najgorszych przymiotników. Ale powiedzcie mi, czy spotkaliście człowieka, który mieszałby z błotem Blues Brothers? Bo ja nie. 
Film Landisa przypadnie do gustu nawet najbardziej zatwardziałym antyfanom musicali :)





      Bardzo ciekawy pomysł na musical filmowy zaprezentował Rob Marshall w Chicago. 
W filmie tym ukazane są dwie przestrzenie. 
Pierwsza to miejsce, w którym toczy się cała akcja, druga zaś to pewnego rodzaju scena, na której bohaterowie śpiewają o swych strapieniach. 
Marshall w ten sposób uniknął, tak często podkreślanego efektu sztuczności.
 Film zdobył sześć Oscarów, w tym za najlepszy film roku 2003.


Na zdjęciu Catherine Zeta - Jones, która 
wcieliła się w rolę Velmy. Mimo że aktorka grała
drugoplanową rolę, to moim zdaniem przyćmiła
Renee Zellweger.





Ostatnio stały się popularne musicale, w których wykorzystuje się twórczość jednego artysty, a scenariusz jest dopasowany do tekstu piosenek. Tak powstał film Mamma Mia! (na podstawie piosenek Abby) czy Across the Universe (The Beatles). 






Miłosne ballady, kochankowie, którzy przez cały film zmagają się z przeciwnościami losu, tak, dla romantyków, także coś się znajdzie. Ja polecam Grease, My Fair Lady czy West Side Story.

Moulin Rouge czy Upiór w Operze spodoba się za to tym, którzy nie przepadają za przesłodzonymi zakończeniami, a gustują w melodramatach.









Od 2009 roku ogromną popularnością w Polsce i na świecie cieszy się serial muzyczny - Glee.
Serial ukazuje życie codziennie w jednej z amerykańskich szkół. Reżyserowie skupili się na przedstawieniu problemów nastolatków oraz panującej hierarchizacji w liceach (ładne cheerleaderki - lubiane, mądrzy okularnicy, niepełnosprawni itp. - wyśmiewani i wytykani).
W serialu bohaterowie śpiewają covery znanych utworów.
Serial godny uwagi, zwłaszcza, że większość aktorów oraz muzyków przed produkcją (jak i w jej trakcie) występowała na deskach Broadway'a.


Obecnie w polskich kinach możemy oglądać musical Annie. Film przedstawia losy dziewczynki, o imieniu Annie, która żyje w rodzinie zastępczej. Pewnego dnia postanawia znaleźć swoich biologicznych rodziców, lecz trafia pod opiekę bardzo zamożnego kandydata na burmistrza.
W filmie możemy ujrzeć m.in. śpiewającą Cameron Diaz.




    












Inne musicale warte obejrzenia: 
  • Czarnoksiężnik z Krainy Oz (1939r.)
  • Kabaret
  • Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street
  • Miasteczko Halloween
  • Skrzypek na dachu
  • Jesus Christ Superstar
  • For me and my Gal
Do zobaczenia! 


1 komentarz:

  1. Wiele lat temu oglądałam w telewizji"Skrzypka na dachu". Zachwyciły mnie piosenki z tego musicalu. Wszystkie nagrałam sobie na kaseciaka i ciągle słuchałam. Polecam wszystkim .

    OdpowiedzUsuń