wtorek, 14 kwietnia 2015

Tajemnice lasu

Into the woods, and out of the woods, and home before dark

Wczoraj obejrzałam film, do którego od dłuższego czasu się zabierałam. I mimo że minęły już 24h od momentu wyświetlenie końcowych napisów, to wciąż nie wiem co o nim myśleć. A mowa o Tajemnicach lasu.


Podstawowe dane: 
Data premiery w Polsce: 13.02.15r.
Reżyser: Rob Marshall 
Scenariusz: James Lapine
Główna obsada: Meryl Streep, Anna Kendrick, Emily Blunt, Chris Pine, Johnny Depp, James Corden

Parę słów o samym filmie: 
Tajemnice lasu są musicalem fantasy z domieszką komedii. Jako że kocham musicale to byłam bardzo hmm napalona na ten film, zwłaszcza, że bohaterami są postaci z baśni, które także uwielbiam. Film został stworzony na postawie broadway'owskiego musicalu z lat 80 o tym samym tytule. 

Zarys fabuły:
W filmie ukazane zostaje jak losy głównych bohaterów baśni zostają ze sobą połączone w jedną spójną całość. Roszpunka chcąca wolności, Kopciuszek chcący iść na bal, rodzina chcąca mieć dziecko i Jack chcący zachować swoją krowę. Wszystkie te życzenia prowadzą to jednej postaci - Czarownica. To ona nakazuje rodzinie piekarzy udać się do lasu i odnaleźć potrzebne przedmioty do stworzenia eliksiru odmładzającego. Po wykonaniu zadania Wiedźma miała zdjąć klątwę z domu małżeństwa, dzięki czemu mogli doczekać się potomka.   

The cow as white as milk                                                                                      
The cape as red as blood                                                                             
The hair as yellow as corn                                                                         
The slipper as pure as gold                                                                            

Krowę białą jak mleko
Pelerynę czerwoną jak krew
Włosy żółte jak kukurydza
Pantofelek czysty jak złoto

Jak możecie się domyślić przedmioty opisane w rymowance należą do postaci z baśni. I właśnie w ten sposób losy bohaterów splatają się. Jednak las kryję więcej tajemnic niż tylko tę jedną. Ale, żeby się tego dowiedzieć to musicie obejrzeć film :)

Muzyka: 
Jako, że jest to musical to należy ocenić muzykę. Piosenki i główne ścieżki melodyczna przewijająca się przez cały film są niezwykła! Łatwo wpadają w ucho i idealnie pasują do magicznej konwencji filmu. A to wszystko za sprawą Stephen'a Sondheim'a. Zresztą posłuchajcie sami :)






Twórcy:
Reżyserią filmu zajął się Rob Marshall, dla którego musicale to żadna nowość. Chicago czy Nine to jego dzieło. W sumie nie mam co zarzucić Marhallowi. Aktorzy byli dobrze poprowadzeni. Wszystko tworzyło sensowną całość.
Scenariusz do filmu napisał James Lapine i podobnie jak Marshall wykonał kawał dobrej roboty. Rymowanki, które często można było usłyszeć z ust bohaterów były zabawne i świetnie skonstruowane. Dialogi również posiadały dozę komizmu.
Jedną z zabawniejszych scen filmu jest moment, w którym dwóch braci z rodziny szlacheckiej śpiewa o swoich wybrankach serca jednocześnie spierając się, który ma gorzej.
Efekty specjalnie również na dobrym poziomie. Nie ma ich przesadnie dużo. Z umiarem.


Obsada:
Wystarczy przeczytać nazwiska aktorów występujących w filmie, aby stwierdzić, że jest na wysokim poziomie. Meryl Streep w roli Czarownicy sprawdziła się fenomenalnie. Za co zresztą dostała nominację do Oscara.
I mimo że jestem już powoli znudzona faktem, iż wszystkich filmowych dziwaków gra Johnny Depp to muszę przyznać, ze Wilk, którego grał miał swój urok.
Młodsza część obsady może być dumna ze swoich występów. Daniel Huttlestone kolejny raz (można go także zobaczyć w Nędznikach), że nie tylko jest dobrym śpiewakiem, ale i aktorem. Podobnie jak jego równie młoda koleżanka z planu Lilla Crawford, dla której to był filmowy debiut.
Po filmie zdecydowanie James Corden zostanie bardziej zapamiętamy. Sprawdził się bardzo dobrze w roli piekarza. Choć osobiście wolałam go jako lektora całego filmu, gdy spokojnym, niskim głosem opowiada o losach bohaterów.


Ocena końcowa:
Wydaje się, że film nie ma żądnych minusów, że wszytko jest dobrze dopracowane, Jednak całościowo jest po prostu nijaki, Ratują go jedynie melodyjne piosenki i Meryl Streep. Miałam problem jaką notę przyznać temu filmowi. Ostatecznie zdecydowałam się przyznać

7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz